Czy masz odwagę na realizację marzeń?
A czy masz w ogóle odwagę marzyć?
Ostatnio na sesji zapytałam o marzenia klientki. Marzenia a szczególnie ich realizacja to ruch ku życiu.
Powiedziała mi ,,nie marzę, bo boję się, że będzie gorzej niż jest teraz….” Nie ukrywam, że mnie to zaskoczyło. Nigdy w ten sposób nie patrzyłam na marzenia.
Dla mnie marzenia pomagały kreować rzeczywistość.
Poza tym zawsze pomagały w trudnych chwilach. Wiele się spełniło w krótkim lub w dłuższym okresie czasu. Wymagało to działania, ale znalazłam na to odwagę. Czasami zbiegi okoliczności pomagały mi w realizacji marzeń. A czasami po upływie jakiegoś czasu nie miały już dla mnie znaczenia takiego jak wcześniej.
A jak to jest u Ciebie z marzeniami?
Za każdym razem kiedy czytam poniższy tekst znajduję coś nowego. a pod nim ….
—————————–
Na drzwiach sklepu wisi tabliczka:
„Jeśli Twoje życzenie nie zostało spełnione, to znaczy, że jeszcze nie zapłaciłaś.”
Na peryferiach Wszechświata znajduje się mały sklepik. Szyldu dawno już nie ma, został zdmuchnięty przez kosmiczny huragan. Nowego szyldu właściciel sklepu nie powiesił, ponieważ wszyscy okoliczni mieszkańcy wiedzą przecież, że sklep sprzedaje marzenia.
Asortyment jest bardzo bogaty – można tu kupić praktycznie wszystko. Jacht, dom, małżeństwo, posadę prezesa korporacji, pieniądze, dzieci, dobrą pracę, duży biust, medal olimpijski, samochody, drużyny piłkarskie, władzę, sukces i wiele innych dóbr.
W sprzedaży nie ma jedynie Życia i Śmierci – ich dystrybucją zajmuje się Centrala znajdująca się w innej Galaktyce.
Każdy klient, który wchodzi do sklepu (bo są też tacy, którzy ani razu nie weszli i do tej pory siedzą na tyłku i zajmują się chceniem) w pierwszej kolejności pyta o cenę swojego marzenia.
A ceny są różne…
Wymarzona praca na przykład, kosztuje rezygnację ze stabilności i przewidywalności, gotowość do samodzielnego planowania i organizowania własnego życia, wiarę we własne siły oraz pozwolenia sobie na taką pracę, jaką kochasz, a nie taką, jaka się nawinie.
Władza ma nieco wyższą cenę: trzeba zrezygnować z pewnych swoich przekonań, nauczyć się znajdować do wszystkiego racjonalne wytłumaczenie, umieć odmawiać, znać swoją wartość (a powinna ona być wysoka), pozwalać sobie na mówienie „ja”, wyrażać własną opinię, niezależnie od akceptacji czy dezaprobaty otoczenia.
Niektóre ceny wydają się dość dziwne: małżeństwo można otrzymać w zasadzie za bezcen, natomiast szczęśliwe życie kosztuje bardzo drogo – wymaga osobistej odpowiedzialności za własne szczęście, umiejętności cieszenia się życiem, znajomości swoich celów, rezygnacji z dążenia by wszystkim dogodzić, doceniania wszystkiego co się ma, pozwolenia sobie na bycie szczęśliwym, świadomości własnych zalet, rezygnacji z bonusu „ofiary”, ryzyka utraty niektórych znajomych…
Nie każdy klient, który wchodzi do sklepu, jest gotów, aby od razu kupić marzenie.
Niektórzy, gdy widzą cenę, natychmiast wychodzą. Inni stoją w zadumie, licząc swoje zasoby i zastanawiając się, skąd wziąć więcej środków.
Czasem ktoś skarży się, że ceny są za wysokie i prosi właściciela o rabat albo pyta, kiedy będzie wyprzedaż.
Są też tacy, którzy wyciągają z kieszeni wszystkie swoje oszczędności i odbierają marzenie, zapakowane w piękny szeleszczący papier.
Są zawsze odprowadzani wzrokiem przez zazdrosnych klientów, którzy szepczą złośliwie, że właściciel sklepu to na pewno ktoś z rodziny i marzenie dostali pod ladą, po znajomości.
Właściciela sklepu dawno już proszono, aby obniżył ceny, co zwiększyłoby liczbę klientów.
Ale takie postulaty za każdym razem spotykały się z odmową, bowiem właściciel uważa, że to obniży jakość marzeń.
Kiedy pytano go, czy nie obawia się bankructwa, mówił, że nigdy nie zabraknie śmiałków, gotowych ryzykować i zmieniać swoje życie, rezygnując z nawyków i bezpiecznej przewidywalności, zdolnych do wiary w swoje marzenia, mających dość sił i środków, by zapłacić za ich realizację…
Stephen King „Sklepik z marzeniami”