Urywki z sesji
Czasami nie wystarczy 5 minut, aby pokochać abortowane dziecko.
Kobieta po trzydziestce. Od razu zaczęła opowiadać, że kiedyś usunęła dziecko. Decyzję podjęła szybko, bez pytania o to swojego partnera. Wtedy nie było jej potrzebne, miała studia i plany na życie. Długo opowiada jak je realizowała.
– Teraz chciałabym mieć dziecko, ale nie mogę spotkać odpowiedniego mężczyzny. Źle mi się wiedzie w życiu. Czuję, że to temat aborcji. To dziecko śni mi się często. Czytałam, że powinnam je pokochać, ale nie potrafię. Wykonuję te ćwiczenia i nic, tak jakby ono chciało mnie ukarać.
Mówi o nim bez szacunku… to dziecko…., ono…. Jak o kolejnej sprawie do załatwienia.
– Chcesz je pokochać, bo jest Twoim dzieckiem czy chcesz je pokochać, żeby lepiej Ci się wiodło?
Popatrzyła na mnie tak jakby chciała wyjść i trzasnąć drzwiami. Walczyła ze sobą kilka minut, ale coś kazało jej zostać.
– To chłopiec czy dziewczynka?
– Dziewczynka.
– A jakie dałaś jej imię?
– Nie nazwałam jej.
– Trudno pokochać kogoś bezosobowego. Kiedy nadasz jej imię, stanie się tym konkretnym dzieckiem.
– Niech będzie na przykład…..Anka
– To Twoje dziecko a nie przykład. Poczuj jak chciałabyś nazwać swoje dziecko, jak chciałabyś się do niej zwracać. Jakich zdrobnień używać kiedy będziesz mówiła do niej z miłością.
Widać było po niej zniecierpliwienie, najchętniej zostawiłaby mnie z tematem i wyszła.
– Zamknij oczy, popatrz na tę dziewczynkę i oddychaj.
Z lekkim oporem wykonała moją prośbę. Po kilkunastu minutach jej twarz zaczęła łagodnieć, ta złość na jej dziecko gdzieś się rozpuszczała.
– Basia – wyszeptała.
Po raz pierwszy popatrzyła inaczej, była obecna w ,,tu i teraz’’. Ona i dziecko. I dopiero po tym mogłyśmy zacząć pracować nad miłością do ,,jej Basi’’.
Dziękuję, że mogłam to opisać.