Urywki z warsztatów
Trzydziestoparoletnia kobieta nie mogła ułożyć sobie życia. Po wczesnej śmierci taty, wieczorami dzwoniła do mamy, a całe weekendy również z nią spędzała. Uważała, że jest jej to winna. Podczas ciężkiego porodu, mama nabawiła się zakażenia a potem cukrzycy. Córka nie chciała jej zostawiać z tym samej.
Ustawienie pokazało się, że mama nie obwinia córki za swoją chorobę. Reprezentantka życia mamy była uśmiechnięta tuląc reprezentantkę mamy i jej choroby. Natomiast reprezentantka córki opierała się o reprezentantkę winy, którą czuła córka. Córka nie mogła nawet popatrzeć na swoje życie.
Słowa córki do mamy „Biorę życie, które mi dałaś, za cenę, którą Ciebie i mnie to kosztowało. I zrobię z nim coś dobrego” spowodowało, że reprezentantka mamy nagle powiedziała ,,nareszcie”.
Córce jednak trudno było zostawić mamę z jej chorobą. Reprezentantka matki powiedziała do niej ,,nie potrzebuję Twojej winy, urodziłam Cię z radością. Proszę doceń życie, które Ci dałam”.
Jednak klientka nadal czuła opór w popatrzeniu na własne życie. Dopiero po dłuższej pracy ze swoim uwikłaniem, strachem przed samotnością, córka poczuła, że może podziękować mamie za życie, zostawić przy niej chorobę i jej los z tym związany i skierować się do swojego życia.
Po warsztatach zdobyła się odwagę i na rozmowę z mamą. Powiedziała jej, że będzie przyjeżdżała teraz trochę rzadziej. A co na to odpowiedziała mama …. ,,nareszcie”.
Okazało się, że jest zmęczona ciągłym dzwonieniem i odwiedzinami córki. Chętnie spędzałaby czas z osobami w swoim wieku i z nimi wyjeżdżała na weekendy. Jednak czuła się w obowiązku zostawania w domu ze względu na ,,samotność” córki.
Cóż…dobra komunikacja rozwiązuje najtrudniejsze sprawy. A rozmowy, nawet trudne, przynoszą najlepsze efekty.