Urywki z warsztatów
Na warsztatach pojawiła się bardzo przedsiębiorcza klientka. Zawodowo była spełniona, robiła to co lubiła, pieniądze zarabiała z lekkością, klienci ją uwielbiali. Życie osobiste układało jej się znakomicie.
„Żyć i nie umierać” powiedziała.
Był tylko jeden mały problem. To była już jej szósta firma w życiu. Nie potrafiła utrzymać firmy dłużej niż sześć lat.
Kiedy zbliżały się szóste ,,urodziny” firmy coś nagle zaczynało się dziać… a to w wyniku dziwnych zbiegów okoliczności traciła towar, a to konkurencja zagrała nieczysto i została zmuszona do sprzedaży im firmy, a to rozchorowała się i musiała zamknąć firmę itp. Każdy powód zamknięcia firmy był poważy.
Za każdym jednak razem odradzała się jak Feliks z popiołów i zakładała nową działalność.
„Jestem już tym zmęczona” powiedziała. „Jestem coraz starsza i nie jestem już tak kreatywna, żeby wymyślać kolejne drogi zawodowe”.
W ustawieniu pokazali się pradziadkowie. Ich wielka miłość a potem dramat.
Klientka przypomniała sobie, że prababcia, po wojnie” założyła piekarnię. Pradziadek zaginął na wojnie a ona musiała utrzymać trójkę dzieci. Pracowała ciężko, była kreatywna, więc oprócz podstawowych produktów ciągle wymyślała coś nowego. Kiedy pradziadek wrócił do domu ( z Syberii) jej firma była w pełnym rozkwicie. Pradziadek, poraniony przez wojnę nie był w stanie sprostać oczekiwaniom wszystkich, że weźmie się w garść i stanie u jej boku w rodzinnej firmie. Zaczęły się awantury, pradziadek zaczął pić i sabotować jej działania. Znęcał się psychicznie nad prababcią. W końcu nie wytrzymała tego i ,,popełniła” samobójstwo w szóstym roku istnienia piekarni. Pradziadek został wykluczony. Dzieci się od niego odwróciły.
Klientka ze łzami w oczach opowiedział, że kiedy odnosi sukcesy boi się, że jej małżeństwo ulegnie rozpadowi, chociaż nie ma żadnych podstaw, żeby tak myśleć. Jej mąż jest kochającym i wspierającym jej działania mężczyzną.
Uświadomiła sobie również, że rzeczywiście po piątym roku działalności każdej ze swoich firm stawała się bardziej nerwowa, a nawet blokowała własne działania, nie realizowała już żadnych nowych pomysłów, bo czuła się tak jakby jej życie miało się skończyć.
Popatrzyliśmy na przedsiębiorczą prababcię. Klientka powiedziała „Jestem taka jak ty prababciu, przedsiębiorcza i pomysłowa”. Szkoda, że tak się stało. A ja kiedy tracę firmę ratuję swoje życie. A teraz już widzę, że to nie mój los tylko twój. Ja teraz poprowadzę firmę dłużej na twoją pamiątkę.
Popatrzyliśmy też na pradziadka. „Kochany pradziadku, nie wytrzymałeś trudów wojny i złośliwości ludzi wokół, że nie jesteś prawdziwym mężczyzną. Dziękuję Ci za twojego syna, a mojego dziadka, który jest tatą mojej mamy. Od Ciebie również przyszło do mnie życie. Proszę popatrz na mnie życzliwie kiedy będzie mi się wiodło z firmą. A teraz zostawię cię z twoim losem, nawet jeśli dzisiaj mnie to jeszcze boli. Masz miejsce w naszej rodzinie.
A czy Ty pozwalasz swoim pomysłom przekuwać się na pieniądze, czy z lekkością prowadzisz firmę?