Dokądkolwiek idziemy i dokądkolwiek się wybieramy, doświadczamy prowadzenia. Co prawda, często myślimy, że to my wybraliśmy tę drogę, że jest ona wynikiem naszej osobistej decyzji.
Jak absurdalne musi być to wyobrażenie, widzimy choćby na podstawie tego, że w naszym ciele w każdej chwili przebiegają miliardy procesów, a mimo to, kiedy na przykład zapiera nam oddech, nie musimy od razu wyzionąć ducha.
Jak jesteśmy prowadzeni przez inne siły?
Zawsze z chwili na chwilę, nie mogąc przewidzieć ani zaplanować następnej chwili. Tak, jak na przykład uderzeń serca. W każdej chwili nasz los leży w innych rękach, zdrowie i choroba, życie i śmierć.
Niebywałe, jak często próbujemy wymknąć się temu prowadzeniu. Na przykład przy pomocy naszych dalekosiężnych planów, także wskutek żalu, kiedy docieramy do swoich granic i jakieś nieszczęście sprawia, że nagle wszystko staje się inne, niż oczekiwaliśmy i mieliśmy nadzieją nadzieję.
Bert Hellinger
Robienie planów to nasza droga do życia.
A przyjmowanie zmian, na które nie mamy wpływu, to nasz szacunek do życia.
Czy zawsze jesteśmy pogodzeni ze zmianami naszych planów?
Czy potrafimy bez buntu w duszy je przyjmować?