Utrata dziecka to niewyobrażalny ból, który na zawsze zmienia matczyne serce. W obliczu tej tragedii, matka może reagować na dwa sposoby, które niestety rzutują na jej relację z żyjącymi dziećmi.
Pierwsza reakcja to emocjonalne wycofanie. Matka, pogrążona w żałobie, staje się niedostępna dla swoich żyjących dzieci. Wykonuje codzienne obowiązki, ale brakuje w niej ciepła, czułości, prawdziwej obecności. Wszystko jest „na niby”, a dzieci czują się niewidzialne.
Druga reakcja to przeniesienie miłości i lęku na żyjące dziecko. Matka, w obawie przed kolejną stratą, otacza je nadopiekuńczością, która bywa dusząca. Pod jej strachem często kryją się wyrzuty sumienia, poczucie winy za śmierć poprzedniego dziecka.
W obu przypadkach, żyjące dzieci cierpią. Podświadomie wołają: „Mamo, popatrz na mnie! Ja żyję! Jestem tu, z Tobą!”. Pragną miłości, akceptacji, uwagi, ale często widzą w matczynych oczach cień zmarłego rodzeństwa.
Te dzieci, dorastając, niosą w sobie niezaspokojoną potrzebę miłości. Często wchodzą w dorosłość z poczuciem niedojrzałości, wikłają się w trudne relacje, zmagają się z uzależnieniami. Ich życie to nieustanna walka pod wiatr.
Jednak jest nadzieja. Przepracowanie traumy pozwala im odzyskać kontrolę nad swoim życiem, poczuć radość i spełnienie. Jeśli to Ty, matko, straciłaś dziecko, zastanów się, kogo widzisz w swoim żyjącym dziecku. Czy to ono, czy cień przeszłości?
A jeśli Ty, dorosłe dziecko, doświadczyłeś tej sytuacji, pamiętaj, że masz siłę, by uzdrowić swoje rany. To Twój czas, by zacząć naprawdę żyć. Nie pozwól, by cień straty definiował Twoją teraźniejszość i przyszłość.