Kiedy umiera dziecko – mama,
1) albo „umiera” razem z nim i jest niedostępna dla innych żywych dzieci. Niby wychowuje, niby sprząta, niby gotuje, ale nie potrafi już przytulić, dać uwagę, nie patrzy oczami żywej osoby.
Niby wszystko jest w porządku, ale tak naprawdę wszystko jest ,,na niby”.
2) albo swoją miłość do dziecka zmarłego kieruje na dziecko żywe. Jej opiekuńczość jest czasami nie do zniesienia. Bo ta mama się boi, żeby to kolejne dziecko nie umarło. Często pod tym jej strachem są wyrzuty sumienia za śmierć dziecka. Często nie mają one uzasadnienia, ale mama i tak winę bierze na siebie.
W jej sercu cały czas toczy się walka ,,mogłam dopilnować, mogłam lepiej się odżywiać, mogłam nie wysyłać do szkoły, mogłam odwieźć, mogłam nie zapisać na kolonię, mogłam lepiej gotować, mogłam znaleźć innego lekarza, mogłam…., mogłam….”
Czy patrząc tą miłością na dziecko żywe, torpedując je tą nadmierna opiekuńczością, mama je tak naprawdę widzi?
Często niestety nie.
W dziecku żywym widzi cały czas to zmarłe.
W obu przypadkach te żywe dzieci podświadomie proszą…
,,popatrz na mnie mamo
Ja żyję
To brat odszedł
To siostra odeszła
Ale ja żyję,
Jestem tu z Tobą mamusiu
Proszę popatrz na mnie,
Uśmiechnij się do mnie,
Przytul mnie…
I całe życie próbują zasłużyć na miłość mamy
Na jej akceptację
Na przytomne spojrzenie zarezerwowane tylko dla nich.
Wchodzą w dorosłość nienasyceni miłością mamy
Niby dorośli a jednak niedorośli tylko cały czas dzieci
Wpadają w uzależnienia.
Wchodzą w trudne relacje.
Wiatr im ciągle wieje w oczy….
Jeśli uda im się przepracować ten temat
Życie staje się dla nich łatwiejsze, piękniejsze
Jeśli nie uda …to całe życie mają pod górkę.
MAMO, która straciłaś dziecko, zastanów się, kogo widzisz w dziecku żyjącym?