KIEDY PRACA PATRZY NA DZIECKO

  • Post category:Blog

Urywki z warsztatów

Czterdziestoletnia kobieta, dwie córki, przyszła z tematem pracy.

-Pracuję dużo, dobrze. Jestem doceniana, szefostwo jest ze mnie zadowolone. Ale kiedy mam awansować zawsze coś się wydarza i ten awans się rozpływa. Albo rezygnują z utworzenia tego stanowiska, albo zajmuje je nagle ktoś inny, albo z różnych innych powodów. Piętnaście lat w tej samej firmie i nic.

Stawiamy reprezentantkę Pracy i reprezentantkę Klientki. Praca patrzy na nią życzliwie, uśmiecha się. Obie biorą się za ręce i patrzą sobie z czułością w oczy.

Dostawiam reprezentanta Awansu. Robi się nerwowo. Praca puszcza reprezentantkę Klientki i zaczyna się wycofywać, odwraca się do Klientki plecami. Reprezentant Awansu kręci się jak w kołowrotku. Jest nerwowy, drży. Na sali robi się nieprzyjemnie. Reprezentantka Klientki nie może oderwać wzroku od pleców Pracy i nie zwraca uwagi na Awans. I nagle wszystko się ucisza. Reprezentant Awansu kładzie się przed Klientką, patrzy na nią. Wygląda jak malutkie dziecko, drży, ma takie tiki jakby go ktoś rozrywał.

-Straciłaś dziecko -pytam Klientkę

A ona zaczyna płakać. Usunęłam – mówi cicho. Kiedy dostałam pracę w wymarzonej firmie , w tym samym tygodniu okazało się, że jestem w ciąży. Nie miałam wątpliwości, że wolę pracę. Dziecko było wpadką, zresztą nie kochałam tego mężczyzny. Usunęłam i zapomniałam.

– Jak czujesz, czy to był chłopiec czy dziewczynka?

– Chłopiec…. Kiedy zdecydowałam się na dzieci chciałam mieć syna, ale czułam, że mi nie wolno. Teraz miałby piętnaście lat.

Klientka wzięła dziecko w ramiona, patrzyła na nie z czułością, nadała mu imię.

Reprezentantka  Pracy znowu odwróciła się do niej z miłością.

Zadzwoniła do mnie po dwóch miesiącach. Dostała awans. Powiedziała też, że córki są jakieś spokojniejsze. Powie im kiedyś, że miały brata, który jest u Aniołków.