Lubię ciszę. Im jestem starsza tym bardziej lubię ciszę. Zastanawiam się jak kiedyś, jako nastolatka, musiałam słuchać muzyki do wszystkiego.
Może nie chciałam słyszeć swoich myśli?
Może nie chciałam myśleć o trudnych sprawach?
Bo w ciszy mamy czas na wszystko. A przede wszystkim na dopuszczenie do serca naszych myśli.
Czasami, w ciszy, wpatruję się ,,bezmyślnie” w jeden punkt. I tu ,,bezmyślnie” nie znaczy ,,głupio,,.
„Bezmyślnie” znaczy bez myśli. Mam wtedy wolny umysł, wolną głowę, bo wyłączam płynące myśli. I jest wtedy rozluźnienie. A przy zamkniętych oczach dobroczynna pustka.
Ten stan, który pożądany jest przy medytacji czy wchodzeniu w pole serca przy dwupunkcie.
Wtedy też, bardzo często, jak zając z kapelusza wyskakuje jakiś pomysł.
Muzyka służy kreatywności, ale cisza moim zdaniem bardziej.
Kilka lat temu brałam udział w Vedic Arcie. Po zapoznaniu się z daną Vedą szliśmy w odosobnieniu malować, w ciszy. Tyle procesów można było doświadczyć w tej ciszy. Wtedy też tę ciszę doceniłam i ukochałam.
A czy Ty potrafisz wyłączyć się od myśli , chociaż na chwilę?