Jest takie zdanie, które wyjątkowo lubię w jednej z medytacji Joe Dispenzy. Zdanie, które zamyka cały proces a jednocześnie sprawia, że z nową energią wchodzi się w dzień.
Słowa, które mówią o pozostaniu w energii połączenia z częstotliwością obfitości i jednoczesnym przedstawieniu się ponownie światu trówymiarowemu.
A więc każdego ranka przedstawiam się światu. „Nazywam się Joanna Frątczak i jestem gotowa na przyjmowanie obfitości”.
Te słowa mają ogromną moc.
Spróbuj. Ty też przedstaw się światu.
Jak to na Ciebie działa?
A może masz własne słowa, którymi witasz dzień?