Urywki z sesji.
On, około czterdziestki. Przyszedł ustawić relację z żoną.
– Od jakiegoś czasu ciągle się kłócimy. Żona ma pretensje, że pociągają mnie sporty ekstremalne -mówi.
– Boi się o Ciebie.
– Tak, ale przecież wszystko zawsze jest dobrze. Uważam przecież.
– Co robisz?
– Skaczę ze spadochronem i lubię się wspinać bez zabezpieczeń. A ona tego nie rozumie, że ja tego potrzebuję, do życia. Ostatnio zagroziła rozwodem.
-Od kiedy pociąga Cię to ryzyko?
– Od dwóch lat.
– Dobrze. Ustawmy najpierw te sporty ekstremalne.
Grymas na twarzy klienta zakomunikował mi, że nie jest zadowolony, chciał przecież ustawiać relacje z żoną.
Staję za ,,sporty ekstremalne”. Czuję niebezpieczeństwo, strach, serce mi bije tak mocno, że ledwie mogę złapać oddech. Mam wrażenie, że zaraz ,,roztrzaska mi się mózg”. Mam dużo w sobie niepokoju, ale nie o siebie o kogoś innego.
– Kto zginął tragicznie w Twojej rodzinie -pytam klienta.
– Nie wiem.
– Czuję się jak mężczyzna – mówię do niego i proszę, żeby stanął naprzeciwko.
Klient staje kilka metrów ode mnie i patrzy mi w oczy. Widzę niepokój na jego twarzy a za kilka minut łzy.
– Dziadek tak zginął. Był lotnikiem, skakał na spadochronie. Ale coś strasznego stało się w czasie wojny, bo wrócił poraniony psychicznie. Nie chciał nigdy o tym mówić. Skakał z klifu do wody, po byłym kamieniołomie. Tak odreagowywał i potem przez jakiś czas czuł się dobrze.
Pewnego dnia skoczył nie wiedząc, że ktoś wyrzucił tak jakieś głazy, części po rozebranym budynku. Złamał kręgosłup. Potem żył już krótko. Babcia nie wybaczyła mu nigdy, że została sama z dziećmi na gospodarce.
Pracowaliśmy z dziadkiem, z jego wykluczeniem z rodziny, ze złością babci na dziadka, którą przekazała swoim dzieciom, w tym ojcu klienta. Popatrzyliśmy z szacunkiem na los dziadka, na nowo przyjęliśmy go do rodziny. Dziadek zginął w wieku 41 lat. Klient za kilka miesięcy, również miał osiągnąć ten wiek.
– Chciałbym poznać dziadka. Nawet nie wiem jak miał na imię. Nigdy nie byłem na jego grobie, bo pochowali go, w jego rodzinnej miejscowości na Mazurach. Pojadę tam -powiedział wzruszony klient.
Zadzwonił do mnie w swoje 41 urodziny.
– Już nie pociąga mnie to ryzyko. Nadal się wspinam, ale już z pełnym zabezpieczeniem. Nie potrzebuję już tej adrenaliny do życia. Żona odetchnęła – powiedział.
Sporty ekstremalne to ruch do śmierci. Nieuświadomiony ruch…, np. szalona jazda motocyklem po autostradzie.
Jeśli lubisz takie ekstremalne ryzyko?
Zadaj sobie pytanie … za kim tęskni Twoja dusza?
O kim chcesz przypomnieć?