Panika w mediach, panika w sklepach i panika w duszy.
Z jednej strony zdajemy sobie sprawę, że zagrożenie było, jest i będzie. Z drugiej jednak strony poddajemy się temu lękowi. Wolimy dmuchać na zimne i być przygotowanym na różne sytuacje. I to jest w porządku. To jest właśnie ten instynkt przetrwania.
Czasami jednak ta panika w naszej duszy, w naszym ciele nie jest adekwatna do naszej obecnej sytuacji.
Dzwonią do mnie klienci z przerażeniem co dalej z nimi będzie. Siedzą w domu, mają zrobione zapasy żywności a mimo wszystko odczuwają ogromny lęk w ciele, tak jakby miało nadejść coś strasznego i konkretnie ich unicestwić.
Czyj zatem jest to lęk? Czy na pewno ich?
A może dziadków, pradziadków, innych członków rodziny, którzy doświadczali takiego
lęku przed wojną, w czasie wojny i po wojnie.
Lęku przed zagrożeniem.
Lęku przed głodem.
Lęku przed stratą bliskich.
Lęku przed śmiercią.
Czy Ty też czujesz ten lęk?
Tłumaczysz sobie, że jesteś przygotowana/przygotowany a mimo wszystko „serce masz w gardle”?
Potęgowanie tej paniki w sobie osłabia organizm. To nie jest wojna, nie zbombardują nam domu, nie przyjdą w nocy zabrać nas gdzieś, nie zastrzelą znienacka, nie umrzemy z głodu. Ludzie w czasie wojny starali się żyć w miarę normalnie, żeby nie zwariować.
Oczywiście trzeba zachować środki ostrożności, bo to jest właśnie odpowiedzialność. Ale powinniśmy starać się przywracać w sobie spokój i harmonię. To wzmacnia organizm.
Nic nie dzieje się przypadkiem. Wszystko dzieje się po coś. Może to czas przebudzenia ludzi i zatrzymania ich w tym ogromnym pędzie.
Może to też czas dla Ciebie?
Może już warto zrobić kolejny ważny krok dla siebie i do siebie?
Może warto popatrzeć, co wewnątrz Ciebie tak się lęka i domaga uzdrowienia?
Usiądź wygodnie, zrób kilka głębokich wdechów i wydechów, poczuj w którym miejscu Twój organizm trzyma ten lęk. Zapytaj czy na pewno jest Twój?
Jeśli Twój – to zadaj sobie pytanie co ten lęk chce Ci powiedzieć, przekazać. Czy jest coś co od dawna błąka się po Twojej duszy a Ty to odsuwasz nie chcąc na to spojrzeć?
A jeśli ten lęk nie jest Twój. Zadaj pytanie – kogo jest ? Może babci, która nie wiedziała czy zdobędzie żywność dla dzieci a może dziadka, który patrzył śmierci w oczy w czasie wojny.
Powiedz do nich: „Szanuję Wasz los, wasz lęk, wasze przerażenie. To były trudne czasy. A mimo tego wspaniale sobie poradziliście, bo przecież …. ja się urodziłam/urodziłem.
Wyobraź sobie, że ten lęk to „świetliste serce”. Z miłością oddaj im to „serce”. Oni sobie już z tym poradzą sami. Popatrz na nich z szacunkiem i miłością i odwróć się. Oddychaj spokojnie. Wyobraź sobie, że idziesz do czegoś pięknego. Pobądź w tym chwilę.
Pomyśl co mogłabyś/mógłbyś zrobić dla siebie, dla swojego rozwoju. Sam. Sama.
A jeśli jednak potrzebujesz pomocy na tej drodze, chętnie Ci potowarzyszę. Jeśli trudno Ci zdefiniować swój lęk, pomogę przyjrzeć się jemu razem z Tobą.
W swojej pracy korzystam ze wszystkiego, czego się w życiu nauczyłam i czego doświadczyłam. W pracy indywidualnej łączę różne metody, bo pozwala mi to na pełne spectrum działania.