Obserwator / Reprezentant „Chcę, ale nie chcę”

  • Post category:Blog

Czasami słyszę od osób zainteresowanych ustawieniami „Chcę uczestniczyć, zobaczyć jak to wygląda, ale nie chcę być na środku, wstydzę się. Czy da się to jakoś obejść?”

Oczywiście. Na warsztatach nikt nikogo do niczego nie zmusza.

Obserwatorzy zazwyczaj chcą zobaczyć i doświadczyć ustawień, ale nie są gotowi, aby uczestniczyć bardziej aktywnie niż tylko obserwując prace pozostałych osób.

Reprezentanci, czyli tzw. uczestnicy bez własnego ustawienia, biorą aktywny udział w pracy w grupie, która też dla nich samych bardzo dużo wnosi.

Wszyscy na początku mają wątpliwości czy coś poczują, czy będą wiedzieć co robić, czy nie staną jak przysłowiowy słup soli i nic się nie zadzieje.
Uwierzcie mi zawsze się „zadziewa”. To jest ten fenomen pola, które po prostu prowadzi. Nie trzeba się nad niczym zastanawiać, ciało pokazuje samo, w którym kierunku pójść lub co zrobić. A ponieważ są to ciche ustawienia, więc jest jeszcze prościej, bo niczego nie trzeba mówić. Nie ma żadnej konkretnej instrukcji dla osoby będącej reprezentantem poza słowami ,,Idź za swoim ruchem”.

A wstyd ,,przebywania na środku’’ odchodzi w momencie wejścia na ten środek w tzw. pole.
Dlaczego? Ja sobie to tłumaczę tym, że po prostu jesteśmy innymi osobami a nie sobą. Mamy odczucia osób, które reprezentujemy, symptomy, myśli i emocje.

Czasami mam pytania, jak wejść w pole?

Ja, kiedy zostaję wybrana jako reprezentant i usłyszę od ustawiającego: kim lub czym będę, wstaję z krzesła, zamykam oczy i mówię sobie cicho ,,jestem mamą Oli lub reprezentuję depresję lub reprezentuję kogoś kto jest tu ważny lub coś co jest tu ważne”. I czekam, aż poczuję jakiś impuls i idę za tym ruchem.

Zdarza się, że reprezentanci stoją „jak słup soli” i ani w prawo ani w lewo nie są w stanie się poruszyć, kompletna pustka. I to jest też właściwe. Coś musi się widocznie jeszcze wydarzyć w polu, aby nastąpił ruch. A czasami reprezentant stoi od początku do końca ustawienia bez żadnego ruchu. I to też jest właściwe i ważne dla ustawienia.

Reprezentanci w ustawieniu niejednokrotnie odczuwają symptomy, które są zbieżne z problemami chorobowymi osób, które reprezentują. Damian Janus w swojej książce „ Ustawienia systemowe Berta Hellingera” opisuje przypadek „młodego mężczyzny, Matiasa który doznał niezrozumiałego paraliżu jednej strony ciała. Paraliż się cofnął, lecz mężczyzna musiał być nadal leczony. Obecna na ustawieniu matka pomyliła się i powiedziała, że chodzi o prawą stronę ciała. Jednak reprezentantka Matiasa wyraźnie czuła, że coś dzieje się po jej lewej stronie, co było zgodne ze stanem faktycznym. Ruch w ustawieniu jest inicjowany przez wiedzące pole, co odbywa się zupełnie poza sferą myślenia reprezentantów”.

Czy warto być reprezentantem?

Warto. Poprzez reprezentacje mamy często możliwość przepracowania własnych tematów. Czasami taka praca uruchamia nasze procesy a potem własna praca i własne ustawienie jest dużo głębsze i przynosi trwalsze rezultaty. Będąc reprezentantem w czyimś ustawieniu, na poziomie nieświadomym mamy większą odwagę popatrzeć na swój problem.

W przypadku obserwatora również uruchamiane są własne procesy. Nie da się być tylko biernym obserwatorem, całkowicie odciętym od tego co się dzieje. Obserwując, również otwieramy serce i czujemy to co się dzieje, porządkując jednocześnie naszą duszę i nasze sprawy.

Zdarza się, że po takich warsztatach reprezentant lub obserwator nie potrzebuje już pracy własnej, bo ,,dostał w ustawieniach innych,, to czego potrzebował dla siebie. Zdarza się też, że ktoś kto przyszedł jako obserwator i odważył się być reprezentantem, potem powiedział ,,to było jak prezent dla mnie”. To co jeszcze ważne jest dla uczestników warsztatów to informacja, że warsztaty nie są nagrywane, nie wolno robić zdjęć, o ustawieniach się nie rozmawia. Panuje tam zawsze atmosfera zrozumienia i szacunku dla spraw innych.